Aleksandra Senfft, Schweigen tut weh, claassen Verlag, Ullstein Buchverlage, Berlin 2007
Aleksandra Senfft, Schweigen tut weh, claassen Verlag, Ullstein Buchverlage, Berlin 2007
Gruenefee Gruenefee
1091
BLOG

Mój dziadek, zbrodniarz wojenny - milczenie boli (1)

Gruenefee Gruenefee Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

Był nazistą z przekonania, zbrodniarzem wojennym - i pełnym miłości ojcem: Hanns Elard Ludin, ambasodor III Rzeszy i protegowany Hitlera siał spustoszenie na Słowacji. Po jego śmierci żona i jego szóstka dzieci idealizowały męża i ojca jako dobrego nazistę. Wnuczka Aleksandra Senfft podjęła wyzwanie i  zmierzyła się z traumą swojej rodziny w książce  Schweigen tut weh. Eine deutsche Familiengeschichte ( Milczenie boli. Historia niemiekiej rodziny).

 

Długi cień ojca (fragmenty)

w życiu rodzinnym

Przysięgi nie łamie się dwa razy, mówił mój dziadek, kiedy przyszły pierwsze wątpliwości i pozostał w Bratysławie (Pressburg). Krótko przed końcem wojny uciekł, potem jednak poddał się Amerykanom. Ci zakwalifikowali jego jako zbrodniarza wojennego, nie skorzystał również z rozmaitych możliwości ucieczki – mówił, że musi odpowiedzieć za swoje sprawy. On nie rozumiał  jakiemu zbrodniczemu systemowi służył, wierzył w Hitlera do końca. W grudniu 1947 roku wykonano na nim wyrok przez powieszenie. Dokładnie 14 lat później jego najstarsza córka urodziła dziecko - mnie.

Na tym nie kończy się ta historia. Moja babcia po jego śmierci wychowywała swoje dzieci w kulcie pamięci zmarłego męża, dobrego ojca i przyzwoitego nacjonalistycznego socjalisty – one z kolei ten sposób postrzegania przekazywały dalej swoim dzieciom. Wprawdzie rozmawialiśmy dużo " o Hannsie", jednak o winie się nie mówiło, o jego udziale w wymordowaniu Żydów nie padło ani jedno słowo. I tak dorastaliśmy z wyidealizowanym obrazem – delikatnego mężczyzny, wykształconego i szarmanckiego, ofiary ówczesnych okoliczności. Obowiązywały tylko jego dobre strony, te "nazistowskie" nie.

 w życiu osobistym

Dla mnie Hanns Ludin był postacią z książki do historii, nie byłam z nim związana emocjonalnie. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj byłaby pielęgnowana saga rodzinna o nieskazitelnym nazi, gdybym nie dorastała z depresyjną matką, której życie skończyło się tragicznie, popełniła sambójstwo. Przypuszczalnie stres psychiczny, związany ze śmiercią matki zmusił mnie do dokładniejszego przyjrzenia się temu, by lepiej to zrozumieć.

Zmierzenie się ze zbrodniami bliskiego krewnego boli, budzi obawy i zasmuca. Człowiek wchodzi  w to, zagłębia się w  psychologiczne i społeczno – polityczne złożoności, których wcześniej prawie nie rozróżniał. W tym momencie zrozumiałam, jak silnie wpłynęla na mnie choroba mojej matki, jak dosięga poczucie winy i w jakim "więzieniu rodzinnym"  żyłyśmy moja matka i ja, mimo wszelkiej przychylności a może własnie z jej powodu.  

w życiu Niemców

My, Niemcy zrobiliśmy nasz rozrachunek z przeszłością  poprzez rozliczenia akademickie i polityczne, ale biograficznie tak nie do końca. Dopóki rozliczamy przeszłość sprawców tylko spoza rodziny, a nie naszych ojców i  naszych matek, dopóty nie ma mowy o zrównoważonej debacie. Przemilczanie, wypieranie, ma swoją kontynuację ponad generacjami – w społeczeństwie, w rodzinie, wreszcie w nas samych, chociaż wciąż przyjmuje nowe formy i symptomy, w których nie można się  już doszukać bezpośredniego związku ze zbrodnią, metodą i czy też z ideologicznym wyobrażeniem nazistowskiego systemu.

(tłumaczenie fragmentu tekstu moje)

Oryginał po niemiecku tu polecam tamtejszą galerię bardzo osobistych zdjęć.

 

A tu  zdjęcia ze strony  http://forum.axishistory.com

 

 

 Frick, Globke i Ludin

 


 

Grób Ludina. Tylko inicjały

Gruenefee
O mnie Gruenefee

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura