Gruenefee Gruenefee
3497
BLOG

Wypędzeni '89, czyli panna młoda nie dla SS

Gruenefee Gruenefee Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 176

Rok 1939

Po zakończeniu kampanii wrześniowej władze niemieckie rozpoczęły szeroką akcję wysiedleńczą Polaków z ziem wcielonych do Trzeciej Rzeszy. Okupowane ziemie zostały podzielone na gubernie:  Wielkopolska z Poznaniem i Łodzią weszła w skład kraju Warty,  z Pomorza wraz z Gdańskiem utworzono okręg Gdańsk-Prusy Zachodnie, Górny Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie wcielono do Prowincji Śląskiej, z północnego Mazowsza utworzono Rejencję Ciechanowską. Części ludności umożliwiono przesiedlenie do Generalnej Guberni, natomiast ci, którzy mieli mniej szczęścia kierowani byli na roboty przymusowe w głąb Niemiec. Do 1941 roku wysiedlonych zostało ok. 800 tysięcy ludzi. Dzielnice zachodnie przyłączone do Rzeszy poddane zostały dotkliwemu reżymowi oczyszczania rasy i germanizacji.

W marcu 1941 roku władze niemieckie ogłosiły Niemiecką Listę Narodową - tzw. Volkslistę, na której wydzielone zostały 4 kategorie ludności. Celem volkslisty było w dużej mierze pragnienie władz niemieckich pozyskania taniego mięsa armatniego.

Rok 1989

Każdego dnia ta sama smutna gra – siedzą w rzędach naprzeciwko nas, wnioskodawcy z Polski. Czynią to tak, jakby byli Niemcami, a my musimy robić to tak, że my w to wierzymy.

Instrukcje służbowe od nadrzędnego urzędu, przeważnie pisemne, ale przede wszystkim przez telefon wydawane były jakby to było wyznaczanie kierunku marszu, a nie obowiązujące ustawy. Postępowałbym ściśle według prawa, wtedy około 80 % wniosków z Polski musiałbym załatwić odmownie.

Kwestię, kto będzie uznany za Niemca ustalało się na zasadach, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i z historią Niemiec. Dosyć często byłem  wręcz zmuszonym do cynicznej argumentacji.

Na przykład, wnioskodawcy, którzy pochodzili z terenów, gdzie obowiązywała Volklista - 80% przybyszów z Polski, codziennie ponad tysiąc osób. Te tereny jak: Zachodnie Prusy, wschodni Górny Śląsk, Kraj Warty, nie należały do Rzeszy Niemieckiej w granicach z 1937 roku. Ludzie, którzy tam mieszkali, zostali posortowani przez niemieckiego najeźdcę na Volkslistach . Kto miał bardzo mało, albo w ogóle nie miał żadnej krwi niemieckiej – a było takich bardzo dużo – wciągano ich na Volklistę 3 i dostawali zielony dowód.

Można się teraz sprzeczać, czy ten nazistowski podział był dla nas zobowiązujący. Właściwie byli to Polacy, niemieckie, nazistowskie urzędy zrobiły ich „Niemcami do odwołania”

W każdym razie musieli zostać niemieckimi żołnierzami. I właśnie to należało do naszej codziennej praktyki. Mianowicie prawie nikt nie miał  zielonych dowodów przy sobie, pytaliśmy się w Urzedzie Informacji do spraw Wehrmachtu w Berlinie, czy ojciec albo dziadek należał do hitlerowskiego wojska. Jeśli z Berlina przyszedł Fax: „Wehrmacht - pozytywnie”, wtedy uznanie za Niemca było pewne.

Jednak to zakrawało na kpinę - ktoś zostawał Niemcem i dostawał znaczną pomoc finansową, tylko dlatego, że udowodnił, że ojciec albo dziadek byli w nazistowskim wojsku. Taka to logika przepisów służbowych. Niemcem się jest, kto był dobrowolnie albo niedobrowolnie dobrym nazistą. Żołnierze, którzy wtedy z buntu przeciwko Hitlerowi i niemieckiemu okupantowi wstąpili do Armii pod dowództwem generała Władysława Andersa – było ich trochę – zostali zaszeregowani jako „uznanie – negatywne”. Ich dzieci i wnuki, które właśnie do nas zwróciły się z prośbą o uznanie, z powodu „Anders – pozytywnie” dostawały odmowę. Te przykłady pokazują, jak absurdalna była weryfikacja „przynależności do narodu niemieckiego".

Poplątanie z pomieszaniem panowało także i w innych urzędach. Pracownicy Urzędu ds Wysiedleńców odpowiedzialni za wydawanie tzw. Vertriebenen-Ausweis (dowód wysiedleńca) często nie mieli pojęcia, o czym tu właściwie mają zadecydować.

22 stycznia 1943 roku 18-letnia Tereza Goch wybrała się w podróż do Zamościa. Punktualnie o 8 godzinie przekroczyła progi urzędu Rzeszy do spraw utrwalenia narodowości niemieckiej. 6 długich godzin trwała procedura ustalania jej niemieckości. W końcu dostała szary dowód z zielonym paskiem.

Dopiero 45 lat później dowiedziała się, co jej tak właściwie nazistowscy eksperci poświadczyli. W grudniu 1988 roku hamburski sąd administracyjny wydał wyrok, że naziści zaszeregowali ją jako „ nierówny mieszaniec”. W imieniu narodu – Tereza Goch została przez nazistów określona jako „ zupełnie nie nadaje się do bycia esesmańską panną młodą .”

Wyrok sądu w Hamburgu: Teresa Seemann, z domu Goch, została przez nazistów niemieckich zaszeregowana jako „nienadająca się do przyrostu ludności”. Ponieważ nie miała z tamtych czasów żadnego potwierdzenia uznania do narodu niemieckiego sąd najwyższej instancji odrzucił jej wniosek o wystawienie dowodu wysiedleńca.

Wyrok ten udokumentowuje skandaliczną praktykę niemieckich urzędów, które w oparciu o nazistowski fanatyzm rasowy zrobiły sobie wykładnie, według której oceniano niemieckość przesiedleńców. Nazistowskie papiery stały się bardzo ważnymi dokumentami. I to nie był jedyny przypadek, gdy sądy tak naiwnie wykorzystywały nazistowskie akty.

Totalna niewiedza panowała w urzędach, które decydowały o ludzkim przeznaczeniu i o znacznych subwencjach finansowych. Odpowiedzialni za to byli politycy i ministerialni biurokraci, nie chcieli przyjąć do wiadomości rzeczywistości. Większość uznanych przesiedleńców, jeżeliby przyjąć kryteria Konstytucji i Ustawy o Wypędzonych i Uchodźcach nie powinni byli nigdy dostać tego statusu.

Codziennie pytałem siebie, dlaczego w takim zakłamaniu i pośpiechu musimy z Polaków robić Niemców. A mimo tego dzień w dzień zaczynałem wszystko od nowa - uprzejmy i miły dla tych, którzy zjawiają się tu każdego dnia tysiącami. Wiedziałem jedno, oni muszą być dobrze traktowani – nie dlatego, że są Niemcami, lecz dlatego, że są Polakami.

W końcu byliśmy im to winni.*

*) Doświadczenia pracownika ds. Uznania Wysiedleń w obozie dla wysiedleńców we Friedlandzie, w 1989 roku.

Gruenefee
O mnie Gruenefee

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura