Gruenefee Gruenefee
712
BLOG

Bardzo odważny, albo bardzo naiwny (1)

Gruenefee Gruenefee Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Los Raoula Wallenberga, los fascynujący i tajemniczy,  a zarazem jedna z wielu tak nie do końca rozwiązanych krzyżówek historycznych.

W styczniu 1945 roku, po wkroczeniu wojsk sowieckich do Budapesztu Wallenberg udał się do ich kwatery głównej i od tego momentu wszelki ślad po nim zaginął. Na pytania zaniepokojonych Szwedów Rosjanie niezmiennie odpowiadali, że nie przebywa on na ich terenie. Jednak wracający z niewoli opowiadali co innego, widzieli Wallenberga w więzieniu na Łubiance. Nieoczekiwanie w 1957 roku sowiecki rząd podał do publicznej wiadomości nową informację, a mianowicie, że znaleźli dokument z dnia 17 lipca 1947 roku, który potwierdza jego zgon – Więzień Walenberg (sic!)... poprzedniej nocy zmarł w swojej celi. Szwedzi odnieśli się do tej informacji sceptycznie, ale Sowieci przez 30 lat twardo stali przy swoim stanowisku. Dopiero w 1989 nastąpił przełom. Rosjanie przekazali Szwedom jego rzeczy osobiste, znalezione, jak wówczas podali, podczas prac remontowych w archiwum KGB. W 1994 roku Paweł Sudopłatow, w rządzie  Stalina szef Oddziału IX przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych oznajmił, że Wallenberg był agentem, który równocześnie pracował dla Amerykanów, Brytyjczyków i Niemców, a za odmowę współpracy  z Sowietami wstrzyknięto mu do krwi truciznę.

Czy ten filantrop był naprawdę agentem? Komu służył i dlaczego?

On miał zawsze dużo pieniędzy i złota w samochodzie, przecież musiał opiekować się wieloma ludźmi - opowiadał Thomas Veres, fotograf Raoula Wallenbergera, który zrobił tysiące zdjęć do ratujących życie paszportów ze szwedzką królewską koroną, a ukrytą w szalu kamerą dokumentował esesmański terror w Budapeszcie – Któregoś razu byliśmy razem w fabryce czekolady, on wykupił cały zapas cukru, mąki, czekolady...wszystko wykupił, zapłacił gotówką.

Sekretarz legacji Wallenberg ulokował w 31 domach w Budapeszcie, w tym w szpitalach, domach dzieckach i domach starców ponad 15.000 potrzebujących pomocy. Takie neutralne wyspy pod niebiesko-żółtą flagą Szwecji, finansowane ze środków War Refugee Board (WRB).

Utworzenie rady dla uciekinierów wojennych przyszło dużo za późno, bo dopiero w styczniu 1944 roku, w wyniku obietnic wyborczych Roosevelta. Czerwony Krzyż, rozmaite organizacjie religijne, a przede wszystkim komitet pomocy - American Jewish Joint Distribution Committee jak mogły wspomagały radę finansowo. Do końca wojny pomoc ta wynosiła 40 milionów dolarów.WRB transferował pieniądze do Szwajcarii i do Szwecji, do banku Enskilda, którego właścielami bylo dwóch wujków Raoula Wallenberga, Marcus i Jacob. Za zebrane środki kupowano przede wszystkim  żywność i leki dla prześladowanych Żydów. Nazywano tę akcję „pomocą w ostatniej godzinie”.

Gdy w lutym 1944 rozpoczęły się amerykańskie naloty na niemieckie fabryki samolotów, Hitler zadecydował o przeniesieniu ich montażu do podziemnych warsztatów, a wraz z nimi 100.000 Żydów do pracy. Kolidowało to z planami węgierskiego rządu, który chciał pozbyć się najpierw Żydów mieszkających na ziemiach anketowanych przez Węgry, żyło tam 300.000 Żydów, w tym wielu uciekinierów z Polski i Niemiec. Jednak Hitler obstawał przy swoim rozwiązaniu, przedstawił  je węgierskiemu szefowi państwa Admirałowi Horthy‘emu – jedyne, potwierdzone przez tłumacza przyznanie się Hitlera do ludobójstwa w Polsce – Jeśli Żydzi tam nie chcą pracować, będą rozstrzelani. Jeśli oni nie mogą pracować, muszą zginąć.

W krótkim czasie Konsulat Szwecji w Budapeszcie został zapchany przez szukających azylu. Tak dużo osób rozpaczliwie szukało ratunku w szwedzkich paszportach. 25 maja 1944 minister spraw zagranicznych USA, Cordell Hull telegrafował do ambasadora w Szwecji, Hershela Johnsona, aby zwrócił się z prośba do szwedzkiego rządu – proszę o podjęcie w celach humanitarnych niezwłocznych kroków w kierunku rozszerzenia personelu szwedzkiej ambasady i konsulatu.(telegram nr 1010)

Z inicjatywy rezydenta OSS i attaché finansowego ambasady amerykańskiej w Sztokholmie, Ivera Olsena wysunięto kandydaturę Raoula Wallenberga do misji w Budapeszcie.

Co spowodowało, że Raoulem zainteresowały się służby amerykańskie? Wujkowie Raoula, znani bankierzy Marcus i Jacob Wallenbergowie chcieli koniecznie usadowić swojego kuzyna w banku Enskilda, ale on wolał studiować architekturę w USA. Nie został jednak architektem. Działał bez sukcesu w małych eksportowych przedsięwzięciach. Któregoś razu wujek Jakob przyznał - I have neither job, nor money, that is depressing. To jedno zdanie, zmartwionego wujka stało się bardzo ważne dla Amerykanów.

W 1936 roku Raoul poleciał do Haify w celu odbycia praktyki w banku. Miał zdobyć pierwsze szlify w pracy bankiera. Wynajmował pokoik u żydowskiej rodziny, która niedawno co uciekła z Niemiec. To od nich dowiedział się o zbrodniach nazistów. Wtedy miał powiedzieć – Taki człowiek jak ja, który jest Wallenbergiem i w połowie Żydem, nie może nigdy upaść.

Po praktyce w Haifie, otrzymał świadectwo – nie nadaje się na bankiera, próbował swoich sił w interesach. W czasie wojny udało mu się zarobić trochę pieniędzy na przyprawach i gęsich wątróbkach, oczywiście przy znacznej pomocy wujków i węgierskiego Żyda Kálmana Lauera.

Firma Kálman Lauer & Raoul Wallenberg wynajmowała pomieszczenia w tym samym budynku, co biuro Olsena. Pewnego razu Olsen spotkał w windzie Lauera, który poinformował go, że Wallenberg jedzie do Budapesztu ratować jego żonę. Wiadomość ta bardzo ułatwiła zadanie Olsenowi.

Wallenberg wyposażony przez WRB w 150.000 dolarów i listę ważnych ludzi z amerykańskich i brytyjskich służb, gotowych do pomocy w uruchomieniu kontaktów z węgierskimi i niemieckimi urzędami wyruszył na misję do Budapesztu.

Na otrzymanej od Olsena liście znalazło się nazwisko Fritza Laufera, praskiego Żyda i agenta Abwehry, póżniej SD Himmlera – i także OSS, dokładnie jak inny agent Abwehry Andor Grósz "Bandi", który non stop kursował między Budapesztem i Stambułem przemycając złoto, pieniądze i wiadomości. Tak naprawdę dla Olsena sprawa paszportów i pieniędzy była drugorzędna, Wallenberg miał zdawać sprawozdania o ludziach, z którymi się kontaktował, ale przede wszystkim ważne dla dyplomacji było jego nazwisko - Wallenberg.

W ciężkich, wojennych czasach firmy Wallenbergów podzieliły się robotą. Marcus trzymał z aliantami, a Jacob przejął współpracę z nazistami, lukratywny związek także dla niemieckiego partnera. Bank Enskilda przekazywał ważne materiały zarówno Niemcom jak i Sowietom.

Jacob Wallenberg za kulisami swoich głównych zajęć uprawiał także dyplomację, podobnie jak jego rodak, Birger Dahlerus, makler nazisty Hermanna Göringa,  który próbował zrobić wszystko, aby nie doszło do wybuchu wojny. Jacob od 1934 roku utrzymywał stosunki z opozycjonistą Carlem Goerdelerem i przejął rolę pośrednika między Churchillem a opozycją niemiecką. Jesienią 1943 roku spotkał się z Goerdelerem w Berlinie. W następnym roku również Himmler poprzez Goerdelera próbował nawiązać kontakt z bankierem. Jednak nie doszło do jego sfinalizowania, ponieważ po wydarzeniach z dnia 20 lipca 1944 roku Goerdelera aresztowano.

Półtora roku po załamaniu się ofensywy niemieckiej na froncie wschodnim adwokat i sąsiad Himmlera (ich córki chodziły do jednej klasy) Carl Langbehn podczas rozmowy ze sztokholmskim szefem OSS, Brucem Hopperem miał powiedzieć - Wojna skończy się porażką, Reichsführer-SS chce ratować swoja skórę.

Te same kroki rozważał Hitler. W 1943 roku Goebbels zanotował w swoim dzienniku – Z Churchillem nie mógłby się układać. Ze Stalinem byłby już gotowy wcześniej do rozmów, ale nie wierzę w pozytywny wynik.

Himmler zdawał sobie dokładnie sprawę z tego, że nikt nie będzie pertraktował z Hitlerem, ale uroił sobie, że z nim byłoby to możliwe. Zaczął swój plan wcielać w życie. Na początek, miał przerwać Holocaust – wykorzystał  jako zastaw węgierskich Żydow, o których przeżycie tak walczył Raoul Wallenberg.

Według danych z policji węgierskiej do Auschwitz deportowano 434.351 Żydów. Po siedmiu tygodniach, dokładnie w dniu 6 lipca 1944 roku po osobistym apelu Papieża jak i po groźbach aliantów admirał Horthy przerwał akcję deportacyjną.

W tym samym dniu wyruszył w swoją podróż przez Berlin do Budapesztu Raoul Wallenberg. Budapeszt jeszcze nienaruszony przez wojnę, dobrze zaopatrzony – miejsce spotkań agentów służb wszelakich.

W tym samym okresie rozpoczął Himmler swoją absurdalną grę – z aliantami zawrzeć specjalny pokój. On, masowy morderca złożył ofertę wymiany 1 miliona Żydów za 10.000 samochodów ciężarowych. Jego fantazja nie miała granic. Przecież ze strony aliantów oznaczałoby to zerwanie porozumienia ze Stalinem - nigdy samodzielnie i tylko bezwarunkowo zawierać pokój z nazistami.

Eichmann, który podobnie jak jego przełożony szef Gestapo Heinrich Müller postawił sobie za zadanie zabić jak najwięcej Żydów, dostosował się do polecenia Himmlera. 25 kwietnia 1944 roku zaprosił do siebie współpracownika organizacji pomocy, Joela Branda  i przedstawił mu ofertę – Jestem gotowy sprzedać Panu jeden milion Żydów...Towar za krew, krew za towar.Co chce Pan uratować? Mężczyzn zdolnych do zapłodnienia? Kobiety w wieku rozrodczym? Starców?A może dzieci? Pojedzie Pan do Szwajcarii, Turcji albo do Hiszpanii, dokąd Pan tylko zechce. Sprzedaje Panu jeden milion Żydów za 10.000 ciężarówek, które będą użyte na froncie wschodnim, 1000 ton kawy i trochę mydła. I jeszcze jedna oferta grzecznościowa - samochód ciężarowy do przewozu 100 Żydów. Przecież to nie jest dużo. Przynieś mi, Brand w ciągu dwóch tygodni pozytywną odpowiedź, to wysadzę Auschwitz w powietrze.

Brand wyposażony w niemiecki paszport  i w towarzystwie agenta Abwehry i OSS „Bandi” Grósza udał się do niezwłocznie do Stambułu, z taką oto wiadomością dla Amerykanów i Brytyjczyków – Teraz jest czas zakończyć wojnę z zachodem. Potrzebujemy wspólnego frontu przeciwko Rosji.

Brytyjczycy byli jednak przeciwni temu dealowi i zaaresztowali Branda. Moskwa, poproszona o zgodę, niezainteresowana ratowaniem ludzi, odpowiedziała, tak jak to było do przewidzenia – Jakiekolwiek pertraktacje z wrogiem są nie do przyjęcia.

Kominy Auschwitz dymiły dalej. 20 lipca 1944 roku gazeta "Times" opublikowała ofertę Eichmanna.

Horthy w swoich wspomnieniach utrzymywał, że Wallenberg brał udział w pertraktacjach o wykupie Żydów. To samo usłyszał od kuzyna Wallenbergera rosyjski pisarz Gennadij Fisch – zdaniem pisarza, to był powód popadnięcia w niełaskę u Rosjan.

Wallenbergowi udało się z małej kancelarii swojego poprzednika stworzyć potężne biuro z paroma setkami pracowników, zatrudnionych do administrowania domami ochrony i do wydawania paszportów.

Rozbudował także dobrze działającą siatkę informacyjną, aby dowiedzieć się o terminach przedsięwzięć SS, czy węgierskich urzędów. Tak pisał w liście do swojej matki – Po tym, jak tylko rząd zatwierdził masowe deportacje odwiedziłem dziesięć razy ministra spraw zagranicznych, wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych, każdego po dwa razy, a ministra finansów jeden raz.

Odważny Szwed musiał oczywiście pielęgnować dobre stosunki z SS, tak jak Oskar Schindler z mordercą Amonem Göthim w obozie w Płaszowie. Gdzie tylko coś się działo przeciwko Żydom, od razu zjawiał się Wallenberga Studebaker, „żydowski pies” – tak nazywał jego Eichmann. Wallenberg w liście do matki opisał ironicznie Eichmanna  jako "quite a nice man".

Czy mogłoby Gestapo ukrócić działalność Wallenberga? Czy gdyby padł taki rozkaz, znalazłyby się do tego środki? Nic ich nie zmuszało do tego, aby szwedzkie paszporty uznawać, albo przymykać oczy, na to, że pochodzą prawdopodobnie z warsztatów OSS.

 

Raoul Wallenberg, bohater, który wyrwał z łap nazistów ok. 100.000 Żydów. Ostatni raz widziany przez fotografa Veresa 14 stycznia 1945, w skarbcu jakiegoś banku, planował jechać do Debreczyna. Veres nie mógł z nim jechać, ponieważ nie wiedział co się stało z jego rodzicami. Ta niewiedza uratowała mu życie. Rodzice Veresa zostali rozstrzelani i  wrzuceni do Dunaju.

 CDN

 

Gruenefee
O mnie Gruenefee

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura